Posted by jubileusze2014 in Aktualności, Artykuły | 0 Comments
Wydaleni do Państwa Kościelnego
Pod koniec poniedziałkowego popołudnia, 16 sierpnia 1773, ojcu Lorenzo Ricci, Przełożonemu Generalnemu Towarzystwa Jezusowego, złożył wizytę w rezydencji jezuitów del Gesu’ w Rzymie monsignore Vincenzo Macedonio. W towarzystwie straży i notariuszy obwieścił o. Ricciemu decyzję papieża Klemensa XIV o kasacie Towarzystwa Jezusowego. Została ona wyrażona w breve Dominus ac Redemptor, podpisana przez papieża 21 czerwca tegoż roku. Według świadków, zarówno przychylnych Towarzystwu jak i nieprzyjaznych wobec niego, o. Ricci zaakceptował bez oporu straszliwy werdykt wydany przeciw Zakonowi. Tego samego dnia on, jego sekretarz i jego pięciu asystentów zostali zatrzymani w domu del Gesu. Następnego dnia przeprowadzono ich pod ścisłą strażą do Kolegium Angielskiego w Rzymie. Dnia 23 września Komisja Kardynałów zadecydowała jednak o oficjalnym aresztowaniu ich i uwięzieniu na zamku Świętego Anioła.
Podczas kolejnej rozprawy zdetronizowany Ojciec Generał ustawicznie deklarował swoją niewinność, jak i to, że nie znalazł żadnej winy Zakonu, która uzasadniałaby tak radykalny charakter środków powziętych przeciwko niemu. Trybunał wymierzony w o. Ricciego nigdy nie sformułował sentencji potępiającej go. Więzień jednak nie wyszedł na wolność i zmarł w swojej celi w dniu 24 listopada 1775 roku.
Na kilka lat przed tymi wydarzeniami jezuitom zadano już inne ciosy, łagodniejsze niż kasata podyktowana przez papieża, ale równie dramatyczne. We wrześniu 1759 ponad 1700 jezuitów zostało wygnanych z dominiów korony portugalskiej. W listopadzie 1764 król Francji Ludwik XV ogłosił dekret, w którym Towarzystwo, które wtedy liczyło w tym kraju około 3000 członków, zostało skasowane w jego królestwie. Na początku kwietnia 1767 r. hiszpański monarcha Carlos III zarządził wydalenie prawie 5000 jezuitów żyjących na całym terytorium, będącym pod jego zwierzchnictwem. Decyzja ta weszła w życie w następnych miesiącach zarówno w hiszpańskiej części Ameryki, jak i na Filipinach. W październiku tego roku jezuitów spotkał ten sam los w Królestwie Obojga Sycylii, a rok później również w księstwie Parmy.
Należy wspomnieć, że przed kasatą w 1773 r. wielu jezuitów spędziło kilka lat na wygnaniu w Państwie Kościelnym. Byli to zwłaszcza ci, którzy zostali wydaleni z dominiów portugalskich i hiszpańskich, podczas gdy we Francji – choć Towarzystwo zostało rozwiązane – pozwolono im żyć w tym królestwie jako osoby prywatne pod jurysdykcją biskupów. Jezuitom wygnanym z Hiszpanii i jej dominiów w Ameryce zostały przyznane przez monarchę skromne zapomogi na ich utrzymanie, które pochodziły z dóbr, których jezuici zostali pozbawieni. Jednak tym z Portugalii – którzy zostali wydaleni w 1759 roku – nie przyznano żadnych źródeł utrzymania, dlatego Ojciec Generał Jezuitów postanowił, że inne prowincje będą łożyły na ich utrzymanie.
Co ciekawe, dwoje monarchów nie ogłosiło kasaty Towarzystwa w swoich królestwach: Fryderyk z Prus, luteranin i Katarzyna II z Rosji, prawosławna. Według wielu historyków Fryderyk z Prus uznał za niezbędne utrzymanie otwartych kolegiów jezuickich w swoich dominiach w celu zapewnienia edukacji katolików zarówno Śląska, jak i Prus. To wyjaśnia, dlaczego przesunął on ogłoszenie breve aż na rok 1782. Po pierwszym rozbiorze Polski w 1772 r. Katarzyna II uwzględniła fakt, że na jej nowych włościach znalazło się kilka kolegiów jezuickich (Połock, Witebsk, Orsza i Daugavpils) i zignorowała breve kasacyjne, aby nie doszło do kryzysu edukacji w jej królestwie.
Jak wypędzeni jezuici żyli podczas ich wygnania, przed i po kasacie? Jeśli chodzi o tych, którzy zostali wydaleni z dominiów hiszpańskich, wielu przybyło do Państwa Kościelnego i osiedlili się w różnych tamtejszych miastach: ci z prowincji Aragonii udali się do Ferrary, ci z Kastylii do Bolonii, ci z Toledo i Andaluzji do Forli i Rimini, ci z Meksyku do Bolonii i Ferrary, ci z Peru udali się do Bolonii, ci z Paragwaju do Faenzy, ci z Filipin do Bagnacavallo, ci z Chile do Imoli i nieliczni inni do Ceseny, podczas gdy ci z Quito oraz z prowincji Nowego Królestwa lub Santa Fe do różnych miejscowości Marche i Księstwa Urbino. W tych miastach jezuici osiedlili się w wynajmowanych pomieszczeniach. Wśród tych pierwszych wspólnot, które tam zaistniały, niektóre były przeznaczone do formacji tych członków zakonu, którzy jeszcze nie byli kapłanami. Przełożeni prowincjalni nie chcieli, aby formacja zakonna i naukowa tych młodych jezuitów zostawała przesadnie skrócona po czasie, który już został zmarnowany w fatalnym okresie, który doprowadził ich do wygnania.
Chociaż jezuici wypędzeni z królestwa Hiszpanii uzależniali materialny wymiar swego życia od tego, co zagwarantował im monarcha, a wystarczało to na prowadzenie skromnego życia, byli oni często poważnie ograniczani przez poważne nadużycia, na jakie byli narażeni ze strony sprzedawców i właścicieli mieszkań, które wynajmowali. Co więcej, należne im pieniądze nie docierały do nich na czas i często bywali oszukiwani w ramach wymiany waluty, która była dla nich bardzo niekorzystna. Dzięki pomocy i hojnym ofiarom, które rodziny i przyjaciele zdołali przysłać nielicznym jezuitom, w niektórych miastach byli w stanie zaadoptować domy w infirmerie dla chorych jezuitów. Niemniej jednak byli też i tacy, którzy nie otrzymali ani wieści ani wsparcia od swoich rodzin, więc byli zmuszeni, aby wychodzić bardzo wcześnie do niektórych kościołów, w których byli dopuszczeni do odprawiania Mszy, i tym samym zdobywać coś do jedzenia.
Wypędzeni jezuici na ogół starali się powrócić do stylu życia, które przedtem prowadzili. Jednak wzrost liczby kapłanów, jaki został odnotowany w Państwie Kościelnym na skutek ich przybycia, wydany im zakaz przyłączania się do wspólnot kolegiów prowadzonych przez jezuitów włoskich i fakt, że wielu księży diecezjalnych i członków innych zakonów patrzyło na przybyszów z podejrzliwością, skutkowały niechęcią wobec powierzania im jakichkolwiek obowiązków duszpasterskich. Na skutek tego wygnani jezuici kapłani musieli ograniczyć swą działalność apostolską. W praktyce oznaczało to, że oprócz czasu poświęcanego na sprawy wspólnotowe i na modlitwę osobistą, mieli codziennie wiele wolnego czasu. W tej sytuacji niektórzy jezuici wykorzystywali go na uczenie się, korzystali z bibliotek, prowadząc różne badania lub pisząc na różne tematy, a nawet próbowali ustanowić pewnego rodzaju akademię, w której mogliby, korzystając z braterskich relacji, które jednoczyły ich, dzielić się ustnie lub pisemnie swoją wiedzą w różnych dziedzinach, takich jak historia, nauki przyrodnicze, języki lub sztuka.
Niektórzy z wypędzonych jezuitów z Ameryki pisali w swoich pamiętnikach o obcości, z jaką mieszkańcy miast postrzegali ich, pytając ich, czy słońce w ich krajach było takie samo jak słońce w Italii, czy odprawiali Mszę w ten sam sposób. Ponadto mieszkańcy ci byli zaskoczeni znajomością łaciny i kultury w różnych dziedzinach, które wielu wygnanych jezuitów prezentowało. Jeden z nich, o. Antonio Lopez de Priego z Meksyku, napisał nawet w swoim dzienniku, że mieszkańcy Bolonii uznali ich za należących „do innego gatunku”.
To właśnie w tej nowej sytuacji przesiedleni jezuici wzrastali w przyzwyczajaniu się do ich nowego życia na emigracji, ale stawali się oni coraz bardziej zaniepokojeni i zalęknieni o przyszłość Towarzystwa Jezusowego. W 1769 roku papież Klemens XIII zmarł. To właśnie on oparł się żądaniom Burbonów domagającym się podjęcia środków przeciwko jezuitom. Ci władcy po wyborze nowego papieża Klemensa XIV, podwoili swoje polityczne i dyplomatyczne starania o doprowadzenie do kasaty Towarzystwa.
W sumie, jako przyczynę wrogości monarchii wobec Towarzystwa widzi się spór zainicjowany przez królów i ich dwory, między silną rojalistyką i zapatrywaniem absolutystycznym władców świeckich a prymatem autorytetu Kościoła i jego dostojników. Dla monarchii absolutnych wieku Oświecenia, Towarzystwo było wpływową korporacją religijną, posiadającą potężny wpływ na życie edukacyjne, społeczne, polityczne i duchowe w ich państwach. Dodatkowo lojalność jezuitów wobec swoich przełożonych w Rzymie – Ojca Generała i przede wszystkim Papieża – było odczytywane jako zagrożenie dla konsolidacji władzy absolutnej monarchów.
Stopniowo podejmowano działania przeciwko jezuitom: inspekcje w niektórych powierzonych im uczelniach, zakazy głoszenia kazań, słuchania spowiedzi i nauczania katechizmu wydane wygnanym księżom, a także zawieszenie uiszczania pomocy finansowej przyznanej tym, którzy został wyrzuceni z Portugalii. Wreszcie, straszliwa kasata weszła w życie w sierpniu 1773 roku.
To był straszny cios dla jezuitów, zwłaszcza dla skazanych na wygnanie, z których wielu, choć widzieli nieuchronność skasowania Zakonu, stanowczo nie chcieli uwierzyć, że to rzeczywiście może być ogłoszone. Wydalony o. Manuel Luengo z Prowincji Kastylii, napisał w swoim obszernym pamiętniku o tym wydarzeniu: „naprawdę najbardziej smutny i fatalny dzień niesamowitego zmieszania, niepokoju i rozpaczy, smutku i goryczy, najbardziej ponury i najbardziej przerażający, dzień pełen ciemności”. Od tej chwili ci, którzy byli kapłanami, znaleźli się pod jurysdykcją miejscowego biskupa i kazano im w przeciągu tygodnia przywdziać strój księży diecezjalnych.
Ponadto, nie wolno im było opuszczać miast, w których żyli, bez stosownego zezwolenia. Zaczęli oni poświęcać się różnym posługom duchowym, zazwyczaj nie będąc zaangażowanymi w konkretnej parafii. Później rozproszyli się i niektórzy z nich przenieśli się do innych włoskich miast, poświęcając się różnym posługom apostolskim. Jeszcze inni znaleźli pracę jako bibliotekarze lub uzyskali posady na niektórych uniwersytetach albo w seminariach diecezjalnych, a niektórzy stali się w prywatnymi tutorami dzieci w rodzinach. Jezuici, którzy nie byli jeszcze wyświęceni na kapłanów, zostali zwolnieni ze swoich ślubów zakonnych, aby mogli wybrać tryb życia, który im odpowiada.
Co do tych, którzy żyli we wspólnotach w wynajmowanych mieszkaniach, było im dozwolone zostać razem aż do momentu wygaśnięcia ich kontraktów najmu – generalnie do roku czasu – i nie wolno im było gościć u siebie innych współbraci. W szponach lęku, przed upływem czasu zawartych umów niektórzy zaczęli, pojedynczo lub w parach, poszukiwania tanich wynajmów lub rodzin, które zgodziłyby się ich przyjąć. Ze względu na zapotrzebowanie na wynajem lokum, czynsze gwałtownie wzrosły, stawiając dopiero co skasowanych jezuitów w jeszcze trudniejszej sytuacji finansowej.
Nawet z tym wszystkim wielu z nich udało się utrzymać duchowy porządek, którego przestrzegali, gdy żyli w Towarzystwie, a inni szukali i znaleźli sposoby na zorganizowanie życia w małych wspólnotach, pomimo nacisków oraz środków podjętych dla uniemożliwienia im tego. Tak więc przyjaźń między nimi była fundamentalna dla ich wysiłków, aby zostać złączonymi, pomimo niekorzystnych warunków i dla poczucia bycia jezuitami w ich sercach. W końcu, jak powiedział wygnany meksykanin Francisco Xavier Clavigero: „czyż nie powinien Bóg uznać za prawdziwych jezuitów tych, którzy pozostają wierni swemu powołaniu i którzy nie mogą umrzeć w Towarzystwie nie dlatego, że je zawiedli, ale dlatego, że Towarzystwa już nie ma?”.
Niemniej jednak, chociaż kasata jezuitów była decyzją samego papieża, lojalność wobec Kościoła poddanych kasacie przetrzymała tę ostrą próbę, a niektórzy z nich zostali powołani do bycia doradcami ważnych kościelnych dostojników. Podobnie, mimo doświadczania kasaty jako przegranej – nawet jako hańby – ich hart ducha i kreatywność były wzmocnione i kilku z nich zdecydowało się na zadanie napisania znaczących dzieł historycznych, naukowych, estetycznych, filologicznych, literackich i teologicznych. Do dzisiaj pozostaje wielki szacunek dla takich słynnych dzieł encyklopedycznych jak Idea dell’Universo Lorenzo Hervás’a y Panduro, który należał do prowincji Toledo, czy słynna Storia antica del Messico, napisana przez wyżej wspomnianego Clavigero, dzieła, które w jego kraju jest uważane za jeden z podstawowych tekstów do zrozumienia korzeni intelektualnych Metysów w budowie narodu meksykańskiego.
Z upływem lat przebywania na wygnaniu ci jezuici, którzy pozostali kapłanami i zachowali jezuickiego ducha, zobaczyli jak warunki do ewentualnego przywrócenia Towarzystwa stopniowo się poprawiały. Niektórzy, jak były włoski jezuita Carlo Borgo, doszli do postrzegania kasaty Zakonu jako chwalebnej śmierci, która pomogła utrzymać pokój Kościoła, który w tym czasie był zagrożony przez królów Burbonów. Dodatkowo do Włoch docierały dodające ducha informacje o krokach podejmowanych na Białorusi, aby obecność jezuitów w tamtych regionach mogła być oficjalna, czy też wysiłki niektórych wypędzonych jezuitów, takich jak Giuseppe Pignatelli w Italii, wzmacniające nadzieje na upragnione przywrócenie do istnienia Towarzystwa, które w końcu zostało zadekretowane przez papieża Piusa VII 7 sierpnia 1814 roku. W tym czasie żyło jeszcze około 600 byłych jezuitów, z których wielu było już w podeszłym wieku. To oni z wielkim entuzjazmem, wraz z nowymi kandydatami, którzy szybko zaczęli wstępować do wskrzeszonego Zakonu, podjęli się mozolnego zadania ponownego zaistnienia Towarzystwa Jezusowego.
Arturo Reynoso Bolaños,SJ (Universidad Jesuita de Guadalajara – Mexico) dla Anuario 2014
tłumaczył z angielskiego Kamil Hewelt SJ